Intro.
Nie, nie. Nie będę tu mówił o tym kto w co wierzy, ani czy etycznie jest brać 10 koła plnów za reportaż ślubny 🙂 To nie są moje sprawy i nie czuję się na siłach o nich pisać, czyli kogokolwiek oceniać. Chciałbym raczej opowiedzieć o tym co moim zdaniem, a trochę już w zawodzie siedzę, wypada na ślubie fotografowi a czego robić nie powinien.
Jak wiadomo ludzie są różni, również fotografowie. Trochę dziwnych sytuacji już widziałem a o wielu słyszałem. Więc do rzeczy.
Zacznę od początku, czyli ubioru fotografa na ślubie.
W tej kwestii z naszego (fotografów) punktu widzenia jest trochę sprzeczności. Z jednaj strony powinniśmy wyglądać elegancko, z drugiej powinno być nam wygodnie, bo my nie jesteśmy na uroczystościach od „wyglądania”. Mamy zrobić możliwie najlepsze zdjęcia. Cóż mam powiedzieć, ciężko czasem jedno z drugim pogodzić. Jest na to rada. Dobrze jest o tym porozmawiać z przyszłą Parą Młodą. Co człowiek to opinia, więc idealnie jest jeśli znamy ją już przed podpisaniem umowy. Tym bardziej że zależnie od regionu Polski wygląda to całkiem inaczej.
Jak już pisałem, mieszkam obecnie w Warszawie (edit, znów Poznań). Sporo imprez to śluby cywilne. Bardzo rzadko wymaga się tutaj od fotografa full opcji w kwestii ubioru. Przeważa od jakiegoś czasu moda hipsterska, zarówno wśród „młodych”, gości, jak i obsługi foto-video. Bardzo mnie cieszy ten trend. Jest ciekawy wizualnie, mniej sztywny (co istotne fotograficznie) i co ważne wygodny. Ogólny luz jest mi na rękę ze względu na swobodę ruchów i dostosowanie odzieży do warunków pogodowych. Jednak… Moim zdaniem są granice. Zawsze jasna, czysta koszula i ciemne spodnie to moim zdaniem „must have”. O ile mogę sobie pofolgować z nietypowym krojem, kolorowymi skarpetkami czy mniej tradycyjnym obuwiem, o tyle nadal ubranie powinno balansować między luźnym stylem a elegancją. Nie ma tu miejsca na zlekceważenie klienta założeniem na siebie „byle czego”.
Jadąc „w Polskę” staram się dokładniej wybadać temat podczas rozmów wstępnych. Nie znaczy to, że w mniejszych miejscowościach jest „gorzej” bo cóż miałoby to oznaczać w kwestii preferencji odzieżowej? Niewiele. Czasami jest po prostu inaczej. Częściej można spotkać się tam z wymogiem klasycznej elegancji w typie koszula + garnitur + wyjściowe buty. Warto więc ustalić to zawczasu by, po pierwsze klient był zadowolony, po drugie nie czuć się samemu źle. To po prostu wypada 🙂
Kościół i zachowanie fotografa podczas uroczystości.
Każdy z nas przeszedł kościelny kurs dla fotografów ślubnych. Szczerze mówiąc ja ze swojego niewiele pamiętam 🙂 Był dawno i już wtedy wydawał mi się trochę oderwany od rzeczywistości. Dużo zakazów, które w zasadzie uniemożliwiają nam pracę. Jak wybrnąć?
Myślę że najważniejszy jest szacunek i świadomość naszej roli w uroczystości. Wychodzę z założenia że nie jestem uczestnikiem mszy świętej. Bez względu na przekonania, jestem tam by zrobić możliwie najlepsze zdjęcia bez robienia zamieszania wokół siebie. W związku z tym trzymam się z boku i jeżeli nie ma takiej potrzeby, jak tylko mogę, pozwalam uczestnikom uroczystości przeżywać tę chwilę bez widoku siebie w każdej możliwej konfiguracji. Uwierzcie mi, da się zrobić zdjęcia bez skakania po ołtarzu, kładzenia się przed para młodą i stawania obok proboszcza podczas kazania. Nie zdarzyło mi się nigdy by ksiądz prowadzący mszę krzywo na mnie spojrzał, bądź choćby pomyślał o zwróceniu mi uwagi. Szacunek i wyczucie chwili plus doświadczenie na pewno spowoduje że zdjęcia będą dobre a uczestnicy przeżyją tę chwilę w wyjątkowy dla siebie sposób.
O kamerzystach nie będę się wypowiadał. W każdym razie odnoszę wrażenie że im więcej sprzętu i im większe możliwości tym gorzej. Za chwilę małe kamerki będą przyczepione do klęczników a nad ołtarzem, gdyby tylko im pozwolono latałby dron. Chyba nie o to tu chodzi.
Żadne ciekawe ujęcie nie jest warte zepsucia magii chwili. Pamiętajcie o tym robiąc swoja robotę i Ty Młoda Paro, wybierająca właśnie swojego fotografa, lub kamerzystę.
Fotografowanie gości weselnych.
To ostatni ważny temat z zakresu etyki fotografowania ślubów. Przywozimy z wesel masę zdjęć. Siadając do wyboru materiału warto odpowiedzieć sobie na pytanie jak daleko możemy się posunąć w pokazywaniu zdjęć na których ludzie wyglądają niekorzystnie. Gdzie jest granica między dobra zabawą, uśmiechem, grymasem zamierzonym i tym niekontrolowanym. Czy warto dla dobrego zdjęcia pokazać kogoś w nie do końca korzystnej pozie?
Moim zdaniem odpowiedź jest oczywista. NIE! Fotografowanie ludzi to odpowiedzialna praca. Nigdy nie wiemy co stanie się dalej z przekazanym materiałem i jak nasze zdjęcia wpływają na dalsze życie ludzi którzy na nich są. Dla mnie sprawa jest oczywista. Nie przekazuję dalej zdjęć na których ludzie nie wyglądają tak jak sam chciałbym wyglądać. To decydujący argument podczas wyboru. Jeśli sam czułbym się źle będąc na którymś zdjęciu usuwam je bezpowrotnie z dysku. Koniec, kropka. Nikt więcej nigdy go nie ogląda. Żeby nie wiem jak było wspaniałe. Liczy się człowiek. To nasza misja. Wiem jakie to ważne i jaką odpowiedzialność mam w rękach. Tak rozumiem etykę fotografowania ludzi. Etykę fotografowania ślubów.
c.d.n
Podobał Ci się wpis?
Leave a reply