1.Ogólnie
Jakkolwiek nazywają fotografowie swoją pracę, a często są to górnolotne słowa w stylu „łapanie uczuć” czy też „chwytanie w kadr najważniejszych momentów”, prawda jest dość trywialna, wykonujemy po prostu reportaż fotograficzny. Niestety z tym stwierdzeniem kończy się wszelkie „po prostu”. Dlaczego? Bo „reportaż fotograficzny” to jedna z najtrudniejszych dziedzin fotografii. Tu nie ma nic prostego. Jest to temat tak trudny że, śmiem twierdzić, uczymy się go przez całe swoje zawodowe życie. Na tę trudność składa się kilka umiejętności, które trzeba posiąść by wykonać zadanie co najmniej dobrze.
2. Sprzęt
Pierwsza kwestia to opanowanie sprzętu. Mówi się, że to nie sprzęt robi dobre zdjęcia a fotograf. Jest w tym pewna prawda. Jednak, by tak było, musimy ten sprzęt opanować w stopniu mistrzowskim. Tylko doskonała znajomość możliwości systemu jakim pracujemy da nam swobodę. A ta pozwoli skupić się na sednie, czyli uchwyceniu historii którą chcemy opowiedzieć swoimi zdjęciami. Niestety nie da się walczyć z własnym sprzętem i zrobić dobrego reportażu. To tak samo niemożliwe jak jazda bolidem F1 bez wcześniejszych lekcji. W każdej sekundzie musimy mieć świadomość które z narzędzi, czy to obiektyw, czy dodatkowe oświetlenie, czasem blenda będzie odpowiednie w danym momencie. To musi działać instynktownie. Podczas reportażu nie ma czasu na próby i poprawki. albo zrobimy jedno z decydujących zdjęć dobrze albo, podczas wyboru i edycji, będziemy się zastanawiać czy w ogóle je pokazać, bo nie wyszło tak jakbyśmy tego chcieli. Rada? Każdy nowy element z naszej „stajni fotograficznej” testujemy przed zabraniem „na robotę”. W przypadku obiektywów sprawdzamy ich możliwości – szybkość działania autofocusa z naszym body (aparatem fotograficznym), praca w warunkach słabego oświetlenia, praca pod światło, jakość obrazka w kontekście rozdzielczości, kontrastu czy nasycenia kolorów. Poznając swój sprzęt dokładnie, możemy użyć go bardziej kreatywnie, a co najważniejsze nie czuć rozczarowania podczas późniejszej edycji zdjęć. Oczywiście na obiektywach świat (i torba fotografa) się nie kończy, ale to chyba najważniejszy element oprócz body (aparatu), oraz oświetlenia dodatkowego. Zakładam że swoje body każdy zna dość dobrze. Warto też przetestować i nauczyć się korzystać ze światła jakim dysponujemy, ale to temat tak szeroki, że doczekał się w końcu osobnego wpisu -> TUTAJ.
3. Opowiedz historię
Znamy już swój sprzęt na wylot, ogarniamy temat, co dalej? Dalej jest HISTORIA DO OPOWIEDZENIA. I tu zaczynają się schody. Jak zrobić to dobrze w przypadku ślubu? I co w ogóle oznacza „dobrze”? Każdy z nas fotografów, wyrabia sobie własną koncepcję „dobrze” i sprawdzają się one na rynku lepiej lub gorzej. Powiem Wam jak wygląda moje „dobrze”.
- Materiał powinien być spójny. Przygotowując się do reportażu rozmawiam z klientem próbując dowiedzieć się jak najwięcej o ich dniu ślubu. Gdzie odbywają się przygotowania, uroczystość oraz wesele. Jaki będzie wystrój, oświetlenie, ilu będzie gości, oraz kto z nich jest najważniejszy dla nowożeńców. Pytam o dodatkowe atrakcje tego dnia jak „niespodzianki” gości/przyjaciół, lampiony, wybuchające kule konfetti, pieczone dziki czy inne fajerwerki. Te informacje pozwalają mi, na wstępnym etapie, zdecydować jak będzie wyglądał materiał w kwestii merytorycznej, oraz obróbki końcowej. Już jadąc na przygotowania wiem w jakim stylu będę przygotowywał tzw. surowy materiał i jak go wykorzystam podczas obróbki. Wiem na czym się skupić, a na co nie liczyć, bo tego po prostu nie będzie. I tutaj mam radę konsumencką 🙂 Pamiętajcie o tym, że Wasz fotograf to prawie jak Wasz prawnik. Nie wstydźcie się mówić że takich atrakcji nie będzie. To nic złego. Dobre natomiast jest, że Wasz fotograf ma tego świadomość i skupić się może na czymś innym by oddać Wam dobry materiał zdjęciowy. To ważne by był przygotowany.
- Wiem że to jest Ich Dzień. Nie mój. To Młoda Para i ich goście mają przeżyć go najfajniej jak to możliwe, a moja obecność jest tylko koniecznością. Nigdy o tym nie zapominam. Nie ma nic gorszego niż napalony na „życiowy kadr” fotograf, gdziekolwiek spojrzycie, przez 16 godzin. To potrafi zepsuć nawet najlepiej zaplanowaną imprezę, tym bardziej że, zazwyczaj, mamy na pokładzie dodatkowo ekipę od video, też napaloną na hoollywodzką produkcję życia 😉 . Dobry reportażysta ma doświadczenie. Wie kiedy i gdzie powinien się znaleźć a kiedy odpuścić. To ważna umiejętność. Pozwala mieć zdjęcia i… Po prostu nie zepsuć klientowi tego dnia 🙂
- Po trzecie, najważniejsze (o ile poprzednie punkty są ogarnięte) staram się by materiał stał się historią. To nie ma być zwykła rejestracja dnia ślubu. Mamy do czynienia z ludźmi, ich uczuciami, radością, czasem wzruszeniem. W jednej chwili musimy zrozumieć wzajemne zależności, uczucia, czy relacje i je pokazać na zdjęciach. To bardzo trudne, bo wymagające ciągłej uwagi i zaangażowania. To część naszej pracy której nie widać. Ciężko ją zdefiniować, a jednocześnie jest chyba najbardziej wyczerpującym jej elementem. Wierzcie mi lub nie, ta czujność i ciągła uwaga w nowym (za każdym razem) środowisku jest chyba najbardziej wymagającym psychicznie elementem pracy fotografa ślubnego. Do tego niezbędnym by dobrze wykonać zadanie.
4. Nadaj zdjęciom swój klimat.
Zakładam że mamy wartościowy materiał, dokonaliśmy selekcji zdjęć odrzucając te nieostre, albo na których ciocia Wandzia jednak nie wyszła korzystnie mimo że bardzo się starała 😉 . Trzeba nadać mu (materiałowi foto) teraz jakiś charakter. Jak pisałem wcześniej, zazwyczaj mam już plan, wizję jak będą wyglądały zdjęcia jeszcze przed ich wykonaniem. Pod tę właśnie wizję robię cały materiał. Na ostateczną decyzję jest jednak czas właśnie teraz, bo zdarza się, że jednak było inaczej niż się spodziewaliśmy. I tu pojawia się pytanie. Jak daleko posunąć się z obróbką? Przecież możliwości są nieograniczone, a liczba gotowych presetów Vintage jest większa niż rodzajów majonezu w dobrym markecie.
Powiem Wam jedno. Jeżeli na słowo „Vintage” poczuliście dreszcz na plecach i serce zabiło Wam mocniej, znaczy to jedynie że przedawkowaliście scrollowanie Instagrama. Nie do każdego wesela pasują przeżółcenia, a gaszenie bieli i wyciąganie cieni zazwyczaj kończą się pokazaniem niedoskonałości cery Panny Młodej. W dodatku takich, których tam praktycznie nie było 🙂 . Każdy ślub jest inny i warto zastanowić się czy modna obróbka nie zepsuje jego klimatu. Nie każdemu pasują spodnie rurki, prawda? No właśnie.
Osobiście, ostatnio, staram się by obróbka była dość subtelna. Rozpoznawalna i dość jednolita. Delikatnie idzie w stronę Vintage, jednak bez przegięć. Używam własnych presetów w dodatku modyfikując je za każdym razem pod właśnie obrabiany materiał. Nie boję się też delikatnych różnic pomiędzy ślubami. Każdy z nich jest inny, a dobór nasycenia i tonacji kolorów ma na celu tylko wzmocnienie klimatu który zastałem. Wychodzę z założenia że suknia ślubna, tak samo jak sala weselna są świadomymi wyborami, a moim zadaniem jest ten wybór wspierać i pokazać najlepiej jak to możliwe. Jak podsumować ten styl, który wyrobiłem sobie przez ponad 10 lat wykonywania zawodu fotografa? Chyba „umiar”. Bo zdjęcia są dla Was, klientów. A jak będę chciał błysnąć na Insta, zatrudnię zawodowych modeli, wtedy polecimy w Vintage bez dylematów. A jak moda minie, po prostu foty skasuję 😉
Podobał Ci się wpis?
Leave a reply