Wybraliśmy! Wiemy już komu powierzymy robienie zdjęć na naszym ślubie. Portfolio sprawdziliśmy, zdjęcia nam się podobają. Co warto zrobić przed zadaniem pytania o cenę?
Mam dla Was radę, która pomoże Wam, być może, zaoszczędzić jakąś część Waszego budżetu.
Zrozumiałe jest, że chcecie zapłacić za dobrą usługę możliwie jak najmniej. Jak to zrobić?
Wyślijcie do fotografa zapytanie mailem. Nie dzwońcie, nie wiadomo w jakim momencie go zastaniecie, czy będzie mógł z Wami dłużej porozmawiać. W najlepszym przypadku skończy się na suchym podaniu terminu i uzyskaniu widełek cenowych, bez rabatu. Bo za co? A taki rabat dość łatwo jest sobie załatwić. Nie wiem jak moi koledzy i koleżanki, ale ja chętnie udzielam rabatu na reportaże ślubne, które gwarantują mi ciekawe zdjęcia do portfolio. Wiec, jeśli zainwestowaliście spore środki w piękną salę weselną, Wasz kościół jest jasny i efektowny a plener na jaki chcielibyście się zdecydować ma odbyć się w górach, nad morzem, lub innej ciekawej lokalizacji to warto o tym napisać już na etapie zapytania o ofertę. Jeżeli macie fantazję i poczucie że Wasz ślub będzie „inny niż inne” nie wahajcie się o tym napisać. My, fotografowie robimy kilka, kilkadziesiąt reportaży w roku. I choć zawsze staramy się by zdjęcia były wyjątkowe, to nie zawsze są one szczególne na tle naszego dotychczasowego dorobku. Każdy z nas chętnie udzieli rabatu w zamian za ujęcia, których nie ma okazji zrobić na co dzień. Czasami będzie to darmowy dojazd, brak wymagań odnośnie noclegu na drugim końcu Polski. A czasem po prostu atrakcyjna cena. Nie bójcie się pochwalić atrakcjami jakie będą na Waszej uroczystości czy weselu. To tylko i wyłącznie zadziała na Waszą korzyść. Fotograf pracuje nad swoim dorobkiem całe zawodowe życie, na pewno będzie to argument do negocjacji ceny. Oczywiście nie spodziewajcie się że zrobi reportaż ślubny za darmo (pisałem tu o cenie minimalnej), ale na pewno coś dodatkowo, dla Was, będzie mógł zaproponować, w swoim własnym interesie.
Jako ciekawostkę powiem Wam o drugim biegunie. Mieszkałem jakiś czas obecnie w Warszawie. Tak zwani celebryci w ogóle nie chcą płacić za zdjęcia na swoich ślubach. Uważają że są one tak atrakcyjne ze względu na ich obecność, oraz rozmach przedsięwzięcia, że jest to wystarczającą „zapłatą” dla fotografa. Może tak jest, nie wiem tylko czy w każdym przypadku 😉 Więc jeżeli zainwestowaliście w swoją uroczystość czas, pieniądze, lub kreatywność napiszcie o tym. Na pewno nie stracicie 🙂
Wiemy już co mówić, teraz dowiecie się o co zapytać fotografa.
Nie będę tutaj pisał o tak oczywistych rzeczach jak pytanie „ile dostaniemy albumów”, lub „ile będzie zdjęć” bo to dość oczywiste sprawy i wiecie o tym. Napiszę o tym, o czym nie wiecie 🙂
Pierwsza kwestia jest dość kontrowersyjna. Temat body (aparatu). Tak zwana pełna klatka (FX) czy niekoniecznie? Technika idzie naprzód dość mocno. Matryce są w stanie zarejestrować coraz więcej i w związku z tym na forach branżowych zaczynają się pojawiać głosy że przecież aparatem z małą matrycą (DX) też da się robić śluby. Ja się z tym nie zgadzam. Z kilku względów. Jeżeli na Wasz ślub przyjedzie fotograf z aparatem „niepełnoklatkowym” macie dużą szansę że jest to budżetowy, amatorski sprzęt. Nie dość że w przypadku braku światła zachowuje się on gorzej niż FX (aparat pełnoklatkowy) to jaką macie gwarancję że obiektywy jakie przywiózł ze sobą fotograf są jasne i profesjonalne?
Jedyne co daje Wam gwarancję że fotograf wybrnie z prawie każdej sytuacji jest profesjonalny sprzęt którym fotografuje. A moim zdaniem, podstawą jest aparat z matrycą FX (pełna klatka) plus jasne obiektywy (osobiście stawiam na te systemowe, pracuję Nikonem, jednak oferta Sigmy i Tamrona stoi na coraz wyższym poziomie, więc nie drążę).
Podsumowując temat aparatu i obiektywów. Wiedząc że Wasz fotograf pracuje na pełnej klatce (FX), macie dużo większą szansę że reszta jego sprzętu jest również na najwyższym poziomie. Da sobie radę jeśli będzie trochę ciemniej, zdjęcia będą miały przyjemniejsze ziarno (szum) , a plastyka zdjęcia będzie wyjątkowa. To samo dotyczy bezlusterkowców, wielkość matrycy ma znaczenie. Miejcie wymagania, przecież płacicie za usługę kilka tysięcy 🙂
Warto zadać również pytanie o oświetlenie dodatkowe. Tutaj, inaczej jak w przypadku sprzętu fotograficznego, nie ma znaczenia marka. Śluby, a szczególnie wesela są wydarzeniami dynamicznymi, tutaj liczy się ilość źródeł światła. Ja osobiście zabieram ze sobą 3 lampy błyskowe, wyzwalane radiowo, plus zapas w postaci jednej, lub dwóch. Pozwala to na „ogarnięcie” nawet dużych sal. I pisząc „ogarnięcie”, nie mam na myśli zalanie światłem sali, tylko świadome doświetlenie sali tak, by zachować jej charakter. Z tym jednak też bywa różnie, czasami, kiedy sala jest nieciekawa można światłem wykreować ciekawe klimaty. Ale to temat na osobny wpis -> tutaj.
Wracając do lamp. Nie pytajcie jakiej są marki, im tańsze tym lepsze. Mniejszy stres jeśli któraś się wywróci. Dla Was i fotografa. Ważne żeby było ich kilka (co najmniej 2-3) działały bez problemów z systemem wyzwalania i było to światła błyskowe. Nie chcecie przecież żeby fotograf doświetlał Wam salę 500 Watową żarówką? :)) Błysk „nie zabija” klimatu sali, nie przeszkadza. Błysk jest świetny, jeśli wiadomo jak go używać.
Warto również zapytać o termin otrzymania materiału. Nie chciałbym odnosić się do konkurencji dlatego opowiem Wam jak jest u mnie i dlaczego.
Żyję z robienia zdjęć. To mój zawód, jedyny jaki wykonuję. W związku z tym, jeżeli zostawię którąś sesję na 2 tygodnie bez obróbki, bardzo ciężko mi do niej wrócić. A to – bo inne projekty, a to – bo nie pamiętam juz klimatu, zawsze coś się znajdzie. Dlatego po prostu tego nie robię. Obrabiam zdjęcia maksymalnie w 5-7 dni po ich zrobieniu. Często następnego dnia po sesji czy weselu. Pamiętam wtedy twarze, kolory, klimat. Wiem że jeśli zrobię to od razu, zrobię to dobrze. A jeśli zrobię to szybko i dobrze to klient jest zadowolony, a ja mogę zająć się następnym projektem.
Tak jak mówiłem, nie chcę oceniać konkurencji, ale jeśli w umowie jest zapis z terminem otrzymania materiału – pół roku… pomyślcie sami. Warto (moim zdaniem) zwrócić na to uwagę.
Zapytajcie również o dokument potwierdzający odbycie szkolenia wydawany przez Kurię Kościoła. Coraz rzadziej, ale zdarza się że proboszcz przed ślubem to sprawdza. Jeśli go nie mamy, mogą być problemy.
No i dajcie fotografowi jeść na weselu, powiedzcie o tym że dostanie, to miłe że na wczesnym etapie ktoś o nas myśli. My wtedy myślimy też o Was, miło myślimy. A jak jest miło, łatwiej się dogadać. 🙂
cdn.
Podobał Ci się wpis?
Leave a reply